Historia Agnieszki

Mam na imię Agnieszka, mam 47 lat. W 2017 roku zdiagnozowano u mnie raka prawej piersi. Zgodnie z zaleceniami lekarzy w sierpniu 2017 poddałam się operacji oszczędzającej piersi. Kolejnym krokiem w moim leczeniu miała być chemioterapia, jednak od samego początku byłam sceptycznie nastawiona do tej terapii. Ta metoda wyniszcza nie tylko raka, ale także cały organizm chorego.

Zawsze zajmuje się całym domem, mam dwójkę dzieci. Mela ma 6 lat, jest wulkanem energii i nie można jej spuszczać z oka ani na minutę. Maja skończy w tym roku 20 lat i idzie na studia zagraniczne. Niestety też ma wiele problemów ze zdrowiem w tym najpoważniejszy – cukrzyca typu I, choruje na nią od 16 roku życia. Od tego czasu potrzebuje stałej kontroli cukru we krwi oraz zastrzyków z insuliny kilka razy dziennie.

Od samego początku choroby szukaliśmy różnych możliwości leczenia – rygorystycznych diet, suplementów, wlewów witaminowych, ozonoterapii, itd. Korzystaliśmy z wielu metod, ponieważ wierzymy, że w kombinacji przyniosą one oczekiwane, pozytywne rezultaty. Od września 2017 roku leczę się w Niemczech. Ze względu na wysokie ryzyko odnowy choroby zostałam tam poddana terapii odkwaszającej, odtruwającej, regulującej i wzmacniającej układ immunologiczny. Terapia była bardzo intensywna i prowadzenie jej wymagało co trzymiesięcznych dwutygodniowych pobytów w klinice w Niemczech.

Niestety, w lutym 2020 roku okazało się, że choroba powróciła. W marcu zostałam poddana operacji mastektomii w Niemczech. Chciałabym kontynuować tam terapię ze względu na ogromne zaufanie, jakim darzę swojego lekarza prowadzącego, a także cały personel medyczny. Dalsze leczenie wiąże się jednak z ogromnymi kosztami. Razem z moją rodziną niestety nie jesteśmy w stanie w całości ich pokryć. Liczę, że dzięki wsparciu ludzi, którzy zrozumieją moją sytuacje uda mi się kontynuować walkę z tą chorobą. Jestem bardzo wdzięczna za okazaną pomoc niezależnie czy jest to kwota wpłacona na mój rachunek, przekazany jeden procent, czy dobre słowo.