Niektórym zwrot ten może wydać się lub wydaje się oklepany, ale to prawda i już wiem z doświadczenia, że „Zdrowie jest najważniejsze”.
Ponad 14 lat temu, z sukcesem, wyszedłem z choroby nowotworowej. Wróciłem do zwyczajnie – normalnego, zdrowego trybu życia. Bez większych problemów mogłem spełniać się prywatnie i zawodowo. Po operacji i usunięciu prawej nerki realizowałem swoje pasje i zamiłowania: grałem w siatkówkę, brałem udział w triathlonach, startowałem w maratonach, biegach terenowych, jeździłem na nartach chodziłem po górach. Niestety, do sierpnia 2021 roku. Wtedy dowiedziałem się o kolejnej chorobie, niepowiązanej z poprzednią, jednak podobnej. Od tamtego czasu znowu muszę się leczyć. Z czego?
Pierwotny, wielkokomórkowy chłonniak lewego śródpiersia. Nieoperacyjny, rozlany nowotwór typu B o podwyższonej złośliwości. Leczenie, poprzedzone wieloma badaniami, rozpocząłem w możliwie najkrótszym czasie opartym na realiach służby zdrowia. Pierwszy cykl chemioterapii przyjąłem w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Reakcja organizmu była tragiczna – 2 tygodnie spędziłem na oddziale intensywnej terapii. Na szczęście lekarze zrobili wszystko, żebym wrócił „do żywych” i stanął na nogi. Wtedy, po zasięgnięciu opinii lekarzy, co do możliwości i zasadności dalszego leczenia, podjąłem decyzję o zmianie miejsca kontynuacji leczenia. Kolejne leczenie rozpocząłem w Charité – Berlińskiej Uniwersyteckiej Klinice Medycznej specjalizującej się w kierunkach hematologii, onkologii i immunologii nowotworów.
Lekarze rokują bardzo dobrze. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że nowotwór zostanie usunięty, co niestety nie znaczy, że ostatecznie wyleczony. Do tego nikt nie jest w stanie dziś określić jak długo jeszcze i w jakim kierunku ostatecznie będzie przebiegało leczenie. Moje ostatnie funkcjonowanie to praktycznie życie w drodze i życie codzienne w dwóch miastach, w Brodnicy i w Berlinie – oddalonych od siebie ponad 500 km. Przebywanie w klinice, wizyty w przychodniach, komunikacja, dojazdy (dwa razy w miesiącu pokonywałem autem trasę Brodnica – Berlin), generują wysiłek fizyczny, psychiczny oraz wysokie koszty. Wyniszczenie organizmu, komplikacje i wiele skutków ubocznych leczenia to kolejne problemy, z którymi się zmagam, a których nie chcę tu opisywać. Naprawdę nie są to miłe doznania.
Ale jedno wiem na pewno! Postawiłem sobie za cel ponownie wrócić do aktywnego, pełnego radości pod każdym względem życia. Nie będzie to proces ani prosty ani szybki. Przede mną jeszcze długie leczenie, rehabilitacja, zmiana stylu życia i ciężka do wykonania praca. Dam radę! Mam dla kogo! Mam przy sobie najbliższe osoby, które wspierają mnie na każdym kroku!
Obecnie czekam na badania i ich wyniki, które mają określić, czy chłonniak został „zniszczony” czy też może jeszcze trzeba będzie mnie leczyć dalej!!! Rozpocząłem również już rehabilitację. Byłem na odbudowie i wewnętrznej regeneracji organizmu w prywatnej niemieckiej klinice, stosuję zalecaną dietę i całkowicie zmieniłem sposób odżywiania i stosuję suplementację. Rozpocząłem ponowne systematyczne treningi na siłowni, raz w tygodniu chodzę na saunę, dużo spaceruję (biegać niestety nie mogę).
Proszę o każdą pomoc finansową, którą przeznaczę na leczenie i rehabilitację mojej kondycji fizycznej i psychicznej oraz systematyczne kontrole i wzmacnianie organizmu dedykowanymi suplementami. Zdaję sobie sprawę z tego, że w obecnych czasach, nowotwór to niestety przewlekła choroba cywilizacyjna, z którą muszę nauczyć się żyć – do końca mojego jeszcze długiego życia! Dziękuję...