Mam na imię Agnieszka i jestem szczęśliwą żoną oraz mamą czwórki wspaniałych dzieci. Niestety, w 2018 roku w jednej chwili moja rodzinna sielanka została brutalnie przerwana przez diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Na skutek problemów kardiologicznych wywołanych wcześniejszym leczeniem neuroboreliozy, nie mogłam zostać poddana silnej chemioterapii podawanej standardowo w takich przypadkach.
W ciągu dwóch lat przeszłam natomiast trzy zabiegi chirurgiczne. Ze względu na trwającą w 2020 roku pandemię koronawirusa, badania kontrolne po pierwszym zabiegu, diagnostyka i kolejne operacje znacznie się opóźniły. W październiku 2020 ciężko przechorowałam COVID-19, co znacznie wpłynęło na moją odporność. Wyniki listopadowych badań były zatrważające - okazało się, że oprócz utrzymujących się silnych objawów covidowych, w płucach i węzłach chłonnych w klatce piersiowej pojawiły się przerzuty nowotworowe. Lekarze w Polsce zaproponowali mi jedynie terapię paliatywną – chemioterapię w niskich dawkach mającą na celu przedłużenie życia.
Jednak jest nadzieja – klinika dr. Vorreitera w Niemczech zgodziła się podjąć się dokładniejszej diagnostyki i próby leczenia. Od kilku miesięcy jestem pod opieką Care Oncology Clinic w Londynie, która prowadzi terapię metaboliczną mającą na celu „zagłodzenie” komórek nowotworowych. Stosuję również wiele środków naturalnych oczyszczających i wspomagających odporność organizmu (m.in. Iscador). Mam też nadzieję na zdobycie leku o nazwie Trodelvy, zatwierdzonego w USA do leczenia trójujemnego raka piersi, niestety niedostępnego jeszcze w Europie (koszt jednej fiolki to około 20 tys. zł).
Potrzebuję stałego wsparcia aby wdrożyć odpowiednie leczenie i pokonać chorobę. Z całego serca dziękuję za każdy pomocny gest. Pozdrawiam, Agnieszka